Naprowadzanie na haczyk

Zmieńmy temat! Czy nie miałeś nieraz ochoty powiedzieć to w trakcie rozmowy z dziennikarzem. Niemal wszyscy uczestnicy naszych szkoleń medialnych mówią, że tak.

Istnieje technika, która pozwala zrealizować cel zmiany tematu bez proszenia o to wprost. Technika ta wśród anglojęzycznych trenerów medialnych określana jest jako flipping, co w swobodnym polskim tłumaczeniu można nazwać: „naprowadzanie”.

Jej istotą jest przekonanie dziennikarza, że to, o czym chcesz mówić jest równie lub bardziej interesujące, niż temat ciągnięty przez tegoż dziennikarza. Jednak do wniosku takiego musi on dojść sam.

W technice tej istotne jest, by nie powielać błędów, jakie nad wyraz często możemy obserwować w telewizji lub radiu. Rozmówcy często wprost apelują do dziennikarzy, by spytali o coś innego.

Nie rzadko też − o zgrozo! − rozmówcy „na antenie” wypominają dziennikarzowi, że przed wywiadem obiecali, iż spytają o określone tematy. Próba egzekucji „na antenie” takiej obietnicy rujnuje wiarygodność zarówno dziennikarza, jak i rozmówcy.

Inny błąd to atakowanie dziennikarza i zarzucanie mu, że zadaje „złe pytania” na mało znaczące tematy, podczas gdy „są dużo ważniejsze sprawy”.

Wystarczy posłuchać kilka porannych „Rozmów Radia Zet”, by przekonać się jak często taki zarzut stawiają Monice Olejnik jej rozmówcy. Przypomnijmy przy okazji generalną zasadę wywiadów: Nie ma złych pytań są tylko złe odpowiedzi!

Nie mów więc: „To jest mało ważne, są ważniejsze sprawy. Proszę mnie spytać o ….” Dziennikarz szybko spróbuje udowodnić, że pyta o kwestie, które są ważne dla społeczeństwa jak niepodległość.

Dziennikarze w takim udowadnianiu bywają bardzo wiarygodni. Wtedy znajdziemy się w jeszcze gorszej sytuacji. Lepiej więc stosować flipping.

Jest wiele technik flippingu. Jedna z najbardziej skutecznych to metoda określana przez amerykańskiego trenera medialnego Jerry Browna mianem „the Hook”, a więc „na haczyk”.

Technika ta oparta jest na naturalnej ciekawości, która powinna być szczególną cechą dziennikarzy. Haczykiem zaś jest stwierdzenie, które budzi tę cechę i „automatycznie” wywołuje pytania − tym razem w pożądanym przez Ciebie kierunku.

Jak to się robi? Z odpowiedzi na pytanie dziennikarza na mniej interesujący Cię temat robisz wędkę a na końcu wieszasz wspomniany haczyk. Np.:

No tak, to rzeczywiście smutne, że tak niski jest etos pracy naszej branży. Jestem jednak przekonany, że nie tu leży pies pogrzebany.

    • STOP! Nie mów nic więcej. Czekaj na kolejne pytanie!

Propozycje naszych konkurentów wydają się oczywiście interesujące, natomiast nie uwzględniają mnóstwa problemów, które znacznie bardziej doskwierają naszym klientom.

    • Czeeeeekaaaj… Zaraz padnie kolejne, tym razem bardziej korzystne dla Ciebie pytanie.

To wspaniale, że Minister Zdrowia postanowił zająć się tą kwestią – [wędka].

Być może dostrzeże też inne problemy, które są chyba nawet bardziej palące – [haczyk] .

Bardzo ważne jest, by odpowiedzieć na pytanie dziennikarza; nie lekceważyć problemu, jaki on − w imieniu „społeczeństwa” − stawia.

Należy jednak na końcu takiej wędki zawiesić haczyk, na który dziennikarz wręcz naturalnie zareaguje kolejnym pytaniem, w rodzaju:

Co ma pan na myśli?

Dobry haczyk powinien być tak skonstruowany, by dziennikarz niemal nie wkładał żadnego wysiłku w zadanie pytanie. Choć pytanie łatwo przyjdzie, pozostawi mu wrażenie, że kontroluje sytuację i przebieg rozmowy (to wciąż on zadaje pytania).

Pozwoli jednak skierować rozmowę na obszary bardziej interesujące „wędkarza”. Jeśli ciekawie pociągniesz wywołany przez siebie wątek, dziennikarz pójdzie tym tropem i przekażesz ważne dla Ciebie treści.

A więc − na łowy!