Czy warto domagać się sprostowań?

Za sprawą oryginalnej polityki informacyjnej Ministerstwa Finansów gorącym tematem z zakresu media relations są w ostatnich dniach sprostowania. Dlatego w tym wydaniu biuletynu ALERT MEDIA poświęcamy im więcej uwagi.

Naszym zdaniem sprostowanie jest bardzo niedobrym narzędziem relacji z mediami. Stanowczo nadużywanym. Powinno być stosowane tylko w ostateczności.

W większości przypadków sprostowania są szkodliwe dla obu stron – i medium, które je zamieszcza, ale i dla osoby / firmy / instytucji, której dotyczy. Najczęściej sprostowanie jest bowiem powieleniem negatywnego komunikatu, który tak kogoś rozzłościł.

Sprostowania nie cieszą się najwyższym zainteresowaniem czytelników, słuchaczy, czy telewidzów, tak jak tzw. twarde newsy – informacje sportowe, nowe podatki, czy prognoza pogody. Odbiorcy mediów zauważają je pobieżnie, przy okazji.

Najczęściej nie wiedzą bowiem w jakim kontekście doszło do błędnej informacji, nie mają czasu ani ochoty, by się skupić i ten kontekst zrozumieć.

Informacje zawarte w sprostowaniu dotyczące np. osoby najczęściej odbierane są więc według zasady: „Okradł? Okradli go? Jakoś nie wiem. W każdym razie był zamieszany w kradzież”.

Dziennikarze i redaktorzy nienawidzą zamieszczać sprostowań. Przede wszystkim muszą się w ten sposób przyznać, że nierzetelnie wykonali swą pracę (zarówno dziennikarz, który zbierał informacje, jak i redaktor, który „puścił” materiał).

Wiedzą też, że sprostowania nie przyciągają uwagi odbiorców, którzy i tak niewiele zrozumieją o co chodzi. Z ich punktu widzenia sprostowania są więc stratą miejsca na stronie lub czasu antenowego.

Dlatego media zrobią wiele, by odmówić sprostowania. Jeśli tylko znajdzie się jakaś luka w argumentacji osoby żądającej sprostowania wykorzystają ją, by odesłać ją z kwitkiem.

Jeśli jednak zostaną zmuszeni do zamieszczenia sprostowania zrobią to w najbardziej nieatrakcyjny sposób – na dole szpalty przedostatniej strony pisma, tuż przed blokiem reklamowym itp. Krótko, „na odwal”.

Albo odwlekać będą sprostowanie tak długo, jak się da. Mamy w naszym archiwum sprostowania, które zostały opublikowane po pięciu latach!

Kosa i kamień

Najgorsze efekty żądanie sprostowania przynosi jednak wówczas, gdy „trafi kosa na kamień” i dziennikarz / redakcja postanowi wejść w polemikę z żądającym sprostowania. Wtedy jest się bez szans.

Media nie pozostawią suchej nitki a kolejne sprostowania nic nie dadzą. Problem jest tym większy, że takie właśnie polemiczne odpowiedzi na sprostowania są akurat dosyć chętnie czytane, oglądane, czy słuchane.

Dochodzi do tego kwestia relacji z dziennikarzami. Każde żądanie sprostowania – zasadne i nie – wystawia te relacje na szwank. Trzeba wziąć pod uwagę, że domagając się sprostowania wykopiesz rów pomiędzy Tobą, czy Twoją firmą a danym dziennikarzem, czy redakcją.

W skrajnych przypadkach dziennikarz będzie szukał innego tematu, by „dołożyć” Tobie lub Twojej firmie za to, że został zmuszony do przyznania się do błędu przed swoimi odbiorcami i – co gorsza – kolegami.

Warto się wiec zastanowić, czy warto domagać się sprostowania. Ile się zyska , a ile można stracić.

Krusz kopie, gdy naprawdę warto

Cóż więc robić, gdy media na Twój temat mijają się z prawdą? Przede wszystkim nie dać się ponieść emocjom. Jeśli coś Ci się nie podoba w opublikowanym materiale, zastanów się przede wszystkim, czy sprawa ma naprawdę istotne znaczenie.

Jeśli rozzłościł cię ton artykułu. Sposób, w jaki Cię opisano, tendencyjny, czy złośliwy tytuł – nie masz szans na sprostowanie. Może ono dotyczyć jedynie faktów, nie interpretacji.

Tak już jest, że dziennikarz ma prawo do przedstawiania historii w taki sposób, jaki chce. Na to można wpłynąć jedynie przed ukazaniem się materiału, wyczuwając jakie intencje kierują dziennikarzem przygotowującym publikację i ewentualnie próbując tymi intencjami pokierować.

Jak z cytryny zrobić cytronetę?

Metodą, którą rekomendujemy i stosujemy m.in. w ramach naszego Pogotowia Medialnego, jest… dogadanie się z dziennikarzem.

Radzimy unikanie wywoływania awantury. Dziennikarzom – jak każdemu z nas – zdarzają się błędy, mają lepsze i gorsze dni.

Najlepiej skontaktować się z autorem, podziękować za zainteresowanie Tobą lub Twoją firmą i zwrócić uwagę, że część materiału nie jest zgodna z rzeczywistością. To wasz wspólny problem – może was łączyć, nie dzielić. Bardzo często dziennikarz w tej sytuacji sam oferuje sprostowanie.

My jednak radzimy… nie skorzystać z tej oferty. Lepiej jest zaproponować dziennikarzowi, by jeszcze raz zajął się tym tematem, albo tematem podobnym, na którym Ci zależy. I dopiero w tym materiale powinny pojawić się zgodne z rzeczywistością informacje lub te, na których zależy Ci bardziej.

Wilk syty i owca cała. Dziennikarz nie musi się kajać przed nikim – co więcej, jeśli żyje z wierszówki lub wyemitowanych materiałów zarobi na kolejnej publikacji. A Ty zyskujesz pozytywny materiał i – odwrotnie niż przy sprostowaniu – przychylność dziennikarza.
To działa!

Zasady reagowania na błędy dziennikarzy

    • 1. Sprostowanie może dotyczyć tylko faktów, nigdy ich interpretacji lub wymowy opublikowanego materiału.

2. Jeśli chcesz zareagować na publikację, która nie przypadała Ci do gustu – zawsze zacznij od dziennikarza, który zrobił materiał. Dajesz mu szansę wyjścia z problemu „z twarzą”. Nie wykorzystuj od razu swych znajomości na poziomie redaktora naczelnego lub wydawcy.

3. Skieruj się do przełożonych dziennikarza tylko w ważnych sprawach, o które warto walczyć i tylko w sytuacji, gdy nie możesz się z autorem feralnego materiału dogadać. Poinformuj dziennikarza, że tak zrobisz (bez grożenia) albo – jeszcze lepiej – poproś go o umożliwienie rozmowy z jego przełożonym.

4. Nie dzwoń, ani nie pisz do dziennikarza (redaktora), zanim nie zbierzesz materiałów, które niezbicie udowadniają Twoje racje.

5. Nigdy nie mów dziennikarzowi, że skłamał, nawet jeśli to prawda. Nie strasz sądem. Nie rób awantury. Stracisz możliwość porozumienia i stworzysz sobie wroga, który przecież nadal będzie zajmował się zbieraniem i publikowaniem różnych informacji. Być może znowu dotyczących twojej firmy.